Kojarzycie taką starą, piękną piosenkę, którą śpiewała Sława Przybylska „Pamiętasz była jesień”? Niedawno zmarł Lucjan Kaszycki kompozytor tego utworu, który napisał ją do filmu „Pożegnania” Wojciecha Hasa. Wojciech Has też już nie żyje. O filmie „Pożegnania” mało kto pamięta, a o Stanisławie Dygacie to już chyba nikt. Do tego, jak zwykle za szybko, nadeszła jesień. Może i dobrze, bo to lato pełne było pożegnań i to takich ostatecznych.
Śmierć to nieodwracalna, podła kolej rzeczy, przez którą cierpią najbardziej ci którzy zostają przy życiu. Można się jej bać, można jej nie rozumieć, nie chcieć o niej myśleć, ale ona i tak nadejdzie i zabierze Ci to co najdroższe.
Tego lata żegnałam bardzo ważnych dla mnie ludzi. Przyszło mi także wygłosić dla nich słowa podziękowania i pożegnania właśnie. Jakież to jednak dziwne mówić do kogoś, do kogo się zwracało jeszcze tak niedawno, tak zwyczajnie w popołudniowej rozmowie, przy okazji jakiegoś spotkania, a później znaleźć się w kaplicy na cmentarzu i coś powiedzieć o nich, do nich… Jakież to dziwne być tym kimś, kto musi przyjąć do wiadomości czyjąś wieczną nieobecność. Czym w ogóle jest wieczność, w naszym superszybkim, obliczonym na minuty, mikrowyjazdy, mini sesje i równoważniki zdań przesyłane w SMS-ach świecie. Nie jesteśmy gotowi myśleć o wieczności, nie umiemy jej pojąć ani zaakceptować. Właściwie z wiecznością mamy do czynienia tylko ten jeden raz, kiedy nam kogoś zabiera.
Jakież to okropne być tym odpowiedzialnym, tym poukładanym, tym nie mającym czasu na żałobę, tym ciągle żyjącym kłębkiem żalu.
A jednak to wszystko jakoś mija. Wciąga Cię życie, pracujesz, zajmujesz się rodziną, jedziesz na urlop… i tylko czasem budzisz się z wyrzutami sumienia, że nie dość cierpisz. Przeraża to, że nie potrafimy pogodzić się ze śmiercią, ale czasem jeszcze bardziej fakt, że właściwie tak szybko o niej zapominamy.
Zapominamy o tej zyskanej na chwilę świadomości, że życie jest kruche, że należy je celebrować i cieszyć się każdą jego chwilą. Zapominamy, że obiecaliśmy sobie mieć więcej czasu dla dzieci, że mieliśmy znajdować codziennie chwilę na spokojny spacer, na spotkania z przyjaciółmi, że mieliśmy odebrać wyniki tych badań zrobionych miesiąc temu. Ale co tam, dopóki doskwiera nam jakaś drobna dolegliwość, dopóki ból da się łatwo uśmierzyć środkami z supermarketu, możemy go zignorować i przeć naprzód… jakby jutra nie było. O tym, że rzeczywiście może go nie być przypomina nam dopiero kolejny nekrolog.
I tak żyjemy sobie z dnia na dzień, ale ile z tego czasu spędzamy świadomie, tego nie wiem. Zdarza mi się gdzieś jechać, dojechać i dopiero uświadomić sobie, że kompletnie nie mam pojęcia jak się tam znalazłam. Zdarza mi się czytać książkę, ale nie wiem o czym, bo myślę o pacjencie. Zdarza mi się wieczorem usiąść przed telewizorem i zmieniać kanały w poszukiwaniu niczego.
Może jednak śmierć jest po to, żeby pamiętać o życiu? Może?
Ola
*(słowa piosenki napisali Andrzej Czekalski i Ryszard Pluciński)