pon- pt: 9:00-20:00, sob: 10:00-14:00
PL EN

Joanna: Moja Rumunia cz.3

joanna foto zajawka
Prof. dr hab. n. med. Joanna Narbutt
Wpis 9/ 30.08.2019

Trzecia część "Mojej Rumunii" to m.in. podróż Trasą Transfogarską (a przy tym spotkanie z niedźwiedziem) na Corvin - jeden z największych zamków średniowiecznej Europy, następnie miasto Timosara i ostatni przystanek tej podróży Oradera. Zapraszam :)

Trasa Transfogarska (droga krajowa DN7C) jest perełką Rumunii i również pamiątką po rządach „Słoneczka Karpat”, czyli Nicolae Ceaușescu. Powstała w wyniku obsesji, którą przywódca miał na punkcie inwazji Związku Radzieckiego na Rumunię i miała pełnić bardzo ważną rolę strategiczną. Budowana przez kilka lat (1970-1974) pochłonęła tysiące ludzkich istnień. To droga niemal kultowa, łączy Sybin w Siedmiogrodzie z Pitesti na Wołoszczyźnie, przecina Góry Fogaraskie. Ze względu na przebieg trasy, najlepiej z turystycznego punktu widzenia wjechać na nią od strony południowej, powoli wspinając się na szczyt  i przemieszczać się na północ, gdzie są najpiękniejsze kręte drogi. Z północy często przyjeżdżają turyści, którzy chcą wjechać tylko na najwyższy punkt, zrobić zdjęcia i kupić pamiątki. To powoduje, że w sezonie wakacyjnym stoi się w korkach!!! Trasa liczy ponad 90 km a w najwyższym punkcie osiąga 2034 metry n.p.m. Przy drodze stoi wielu górali sprzedających regionalne produkty spożywcze: kabanosy i kiełbasy z baraniny i wieprzowiny, żółte sery oraz palinkę. Widoki z trasy transfogarskiej są nie do zapomnienia. Nie wyobrażam sobie Rumunii bez przejazdu tą drogą. Zimą jest ona nieprzejezdna, a latem trzeba być bardzo uważnym, gdyż liczne zakręty bywają bardzo niebezpieczne. Na trasie przytrafiło nam się bardzo nieoczekiwane spotkanie – na drogę wyszedł do nas niedźwiedź. Szczerze mówiąc nie wiem, kto był bardziej zaskoczony, chyba my, ponieważ kiedy my troszkę spanikowaliśmy, nasz niedźwiadek wydawał się być oazą spokoju (50-55).

50

51

52

53

54

55

Następnego dnia dotarliśmy do Horezu. Niestety nie mogę polecić tego miejsca. Moim zdaniem jest zbyt komercyjne, a ceramika nie przypadła mi do gustu. Ale nie był to dzień stracony gdyż za namową gospodarza wjechaliśmy na znacznie mniej znaną górzystą trasę Transalpina (droga krajowa 67C). Liczy ona prawie 150 km i jest najwyżej położoną trasą w Rumunii. Mimo że jej historia sięga początku II wieku n.e. to w pełni przejezdna jest dopiero od 2012 roku. Ze względów strategicznych została przebudowana i wzmocniona w okresie I i II wojny światowej. Przez wiele lat była zapomniana, żyjąc w cieniu trasy transfogarskiej, ale ostatnio przeżywa swój renesans. Trzeba przyznać, że zakręty są strome i niebezpieczne więc droga na pewno wymaga od kierowcy znacznych umiejętności (56-58). Uwaga: na drodze liczne uparte osły! :-)

56

57

58

Po podróży Transalpiną byliśmy wykończeni i... głodni. Jadąc w kierunku Hunedoary natrafiliśmy na przydrożny bar, w którym zostaliśmy poczęstowani flakami. Ciorba de burta jest obowiązkową pozycją we wszystkich restauracjach Rumunii, spożywana jest na co dzień, ale również traktuje się ją jako potrawę świąteczną. W rumuńskich flakach jedną z głównych ról odgrywa śmietana, co różni ją od polskiej wersji tej zupy. Ponadto zawiera dużą ilość czosnku, dodawane są jajka, warzywa, cebula, ocet oraz ostra zielona papryka. Ale to nie wszystko. Często jest także wzbogacona mięsem, najczęściej cielęciną lub wołowiną. Nie jesteśmy entuzjastami tej potrawy, aczkolwiek trzeba przyznać, że w porównaniu z polską wersją jest ona w Rumunii zdecydowanie mniej intensywna w smaku. Jednego jestem pewna, nie poznasz Rumunii, jeśli choć raz nie zamówisz ciorba de burta, czyli „zupy z brzucha”.

Po tradycyjnym posiłku udaliśmy się w dalszą drogę do Hunedoary, w której znajduje się zamek Corvin - jeden z największych zamków średniowiecznych w Europie. Początki zamku sięgają XII-XIII wieku. Zbudowany jest w stylu gotycko-renesansowym, otoczony wieżami, mostem zwodzonym i fosą (59-61). Patrząc na jego sylwetkę nasuwa się jedno skojarzenie - baśniowy. Zamek jest otwarty dla zwiedzających więc warto zajrzeć do środka i zwiedzić liczne sale rycerskie, sale tortur oraz przytłaczające korytarze.

59

60

61

W Timisoarze zatrzymaliśmy się w hotelu Continental i od samego rana zaczęliśmy zwiedzanie miasta. Jest to przepiękne i bardzo malownicze miasto, które mocno wpisało się w historię współczesnej Rumunii, bo właśnie tutaj w 1989 roku zaczęły się zamieszki prowadzące do obalenia rządów  Nicolae Ceausescu. W Timisoarze znajduje się ładna, starówka z pięknym Starym Ratuszem, kościołami i świątyniami różnych wyznań oraz urokliwe uliczki z kolorowymi kamieniczkami (62-65). W Timisoarze spędziliśmy kilka godzin i w końcu ruszyliśmy w kierunku granicy rumuńsko-węgierskiej. Ostatnim miastem w Rumunii, w którym spędziliśmy chwilę była Oradera. Zachwyciła nas rozmachem i przepięknie odbudowaną starówką oraz datowanym na początek XX wieku przeszklonym pasażem handlowo-restauracyjnym. Trochę smutni, z lekkim poczuciem niedosytu, ale też szczęśliwi, że mogliśmy zwiedzić ten niezwykle piękny zakątek Europy rozpoczęliśmy podróż do Polski.

62

63

64

65

66

67

68

69

Tegoroczna podróż do Rumunii była niezwykła. Doskonale spędziliśmy ten czas i z radością każdego dnia obalaliśmy mity związane z tym krajem. To nieprawda, że Rumunia jest zacofana, zaniedbana, ludzie zamknięci w sobie i nieuczciwi. To miejsce wielokulturowe, o bardzo ciekawej historii, pełne przepięknych zabytków architektury i zachwycające przyrodą.  Ludzie są uprzejmi, gościnni i zawsze chętni do pomocy. Warto wybrać się do Rumunii dopóki nie dotarła tam jeszcze wielka, międzynarodowa turystyka.

Serdecznie polecam!

Joanna

 

WARTO SPRÓBOWAĆ 

Uwielbiam poznawać nowe miejsca na świecie poprzez regionalne smaki, bo są one dopełnieniem i ważnym elementem kultury każdego kraju. Aby poznać Rumunię, koniecznie musicie jeść! Od rana do nocy, jako samodzielny posiłek lub dodatek podaje się tu mamałygę, czyli kaszę kukurydzianą ze śmietaną i bryndzą - na ostro lub ze słodkimi dodatkami. Jest to niezwykle sycące danie dające energię na kilka godzin. Kolejną charakterystyczną potrawą są kiełbaski wieprzowo-jagnięce, niekiedy z dodatkiem baraniny, tzw. mici lub mititei. Podaje się je grillowane. Są idealnym dodatkiem do zimnego piwa. Dania główne to najczęściej grillowane mięso wieprzowe lub drób oraz ryby. Zawsze z dodatkiem polenty. Rumuni nie są mistrzami surówek - sałatka z ogórkiem to po prostu pokrojony i niedoprawiony świeży ogórek. Kolejnym daniem regionalnym, którego musicie spróbować są gołąbki zawinięte w liście winogron. No i zupy! Rumunia to królestwo wspaniałych i sycących zup.

 

 

Godziny otwarcia
pon- pt: 9:00-20:00, sob: 10:00-14:00
Akceptujemy płatności kartą
visa logo
mastercard logo