Kiedy czytam fora internetowe dotyczące chorób dermatologicznych, na których jak by nie było trochę się znam, włos mi się jeży na głowie. Z jednej strony rozumiem determinację pacjentów, którzy źle zdiagnozowani, albo powiedzmy nie do końca dobrze poinformowani przez lekarza o korzyściach płynących ze stosowania leku (np. tych „straszliwych” sterydów, które na pewno bardziej zaszkodzą niż pomogą*) nie widzą rezultatów leczenia. Niby „Tonący brzytwy się chwyta”. Z drugiej jednak strony, dlaczego ludzie szukają pomocy w sieci, a nie u SPECJALISTY?
Wracając do Internetowych porad, zdarzają się prawdziwe perełki, których tu nawet nie przytoczę w trosce o zdrowie psychiczne czytelników. Ale… lektura ulotki zachwalającej wyciąg z muchomora (!) przypomniała mi, że przecież całe to nasze leczenie bardzo długo oparte było na składnikach naturalnych. Nawet antybiotyki mają przecież swój początek w najzwyklejszej grzybni… Dopiero od stosunkowo niedawna notujemy wyraźny przełom w projektowaniu leków, np. biologicznych, o których szeroką dostępność tak walczymy dla naszych pacjentów.
Farmacja zawsze miała głęboki kontakt z szeroko rozumianą naturą, ale jak to się stało, że powstały niektóre leki? Ostatnio, po raz kolejny naukowcy, w poszukiwaniu „nowych”, skutecznych medykamentów, postanowili zamiast w laboratorium szukać ich w przeszłości. Gdzie szukali inspiracji? Otóż sięgnęli po średniowieczne receptury… Znowu. I znowu na warsztat poszła analizowana już co najmniej 8 lat temu „Bald's Leechbook”. Średniowieczna księga, która zawierała między innymi lekarstwo na jęczmień. Jak się okazuje w IX wieku naszej ery Anglosasi do leczenia tej, dość częstej, infekcji oczu używali specyficznej mieszanki. Historycy z Uniwersytetu Nottingham przetłumaczyli ostatnio dokładną treść tego przepisu, a ich koleżanka, dr Freya Harrison mikrobiolog postanowiła lek odtworzyć.
Aby sporządzić średniowieczne lekarstwo na jęczmień, trzeba wziąć równe ilości: pora bądź cebuli i czosnku, a następnie dobrze je utrzeć, dodać wina, wołowej żółci i… odstawić na 9 dni w mosiężnym naczyniu.
I choć zdobycie ingrediencji do wytworzenia średniowiecznej maści przysporzyło naukowcom sporo kłopotów – por i czosnek, nawet odmiany reklamowane jako stanowiące część dziedzictwa narodowego, różnią się przecież od warzyw sprzed kilkuset lat – ostatecznie udało się je zebrać. Naukowcy sporządzili cztery partie mikstury. A jej skuteczność wprawiła wszystkich w osłupienie. Okazało się, że maść uśmierca gronkowce, które zazwyczaj wywołują jęczmień oraz gronkowca złocistego opornego na metycylinę (ang. methicyllin-resistant Staphylococcus aureus MRSA).
MRSA jest jedną z pierwszych superbakterii - a więc bakterii, które ewoluowały na tyle aby uodpornić się na antybiotyki. Obecnie takie mikroorganizmy uważane są za jedno z największych zagrożeń dla istnienia naszego gatunku, bo jeśli medycyna za nimi nie wygra, to grozi nam powrót do czasów sprzed antybiotyków. Przypominam, że są to czasy, gdy każda drobna infekcja mogła okazać się śmiertelna!
„Średniowieczny” eksperyment dał nadzieję, że koniec końców uda się stworzyć lek na trudne do leczenia zakażenia skóry, takie jak na przykład wrzody w przebiegu stopy cukrzycowej!
Czyli co – wszystko już było – teraz będziemy szukać rozwiązań w historii? A może nauce przysłużą się bardziej technologie przyszłości?
Ostatnio wyklinana na czym świat stoi AI – Sztuczna Inteligencja „odkryła” nowy antybiotyk. Jego prawdopodobne skutki usuwają zakażenia ran na nieporównywalną skalę. Chodzi między innymi o Acinetobacter Baumannii, czyli bakterię, którą WHO sklasyfikowała jako krytyczne zagrożenie!
„Grupa naukowców z McMaster University i Massachusetts Institute of Technology użyła AI do cyfrowego skanowania budowy chemicznej tysięcy potencjalnych molekuł przeciwbakteryjnych w celu przewidzenia nowych struktur. Po przeszkoleniu modelu sztucznej inteligencji, naukowcy wykorzystali go do analizy 6680 związków, które wcześniej nie zostały mu przedstawione. Analiza trwała półtorej godziny i zakończyła się identyfikacją kilkuset związków. Z tych 240 zostało przetestowanych w laboratorium, co ostatecznie ujawniło dziewięć potencjalnych antybiotyków. W wyniku tego skanowania AI, naukowcy zidentyfikowali nowy związek przeciwbakteryjny, któremu dali nazwę „Abaucin”. Bez programu komputerowego typu sztucznej inteligencji wszystkie te związki trzeba by było sprawdzać „ręcznie”, co zajęłoby mnóstwo czasu i zasobów laboratoryjnych. Kolejne testy na modelu myszy pokazały, że nowa cząsteczka potrafiła stłumić infekcję w zakażonych ranach na skalę nie porównywalną do żadnej innej do tej pory znanej.”
Niesamowite!
Szanujmy naukowców, tych z zamierzchłej przeszłości i tych, którzy potrafią zaprząc do pracy inteligentne algorytmy.
Cyt.: https://makeway.pl/sztuczna-inteligencja-kontra-superbakterie